środa, 27 lipca 2011

Najtrudniej jest zacząć - czyli post o niczym

Pierwszą wersje tekstu skasowałam... Była o niczym...Ta tez wyjątkowo odkrywcza nie będzie. Bo, jak napisałam w tytule najtrudniej jest zacząć. Bo potem pójdzie łatwiej - wiem o czym chcę pisać. Każdy dzień daje mi jakąś inspiracje. Może nią być przeczytany właśnie artykuł w prasie, usłyszany reportaż w radiu, obejrzany film lub serial, odkryta gra lub wywołująca niesamowite uczucia piosenka. Są też przemyślenia dzienne - o poszukiwaniu pracy, ewolucji poglądów czy o sposobie na zabijanie czasu.

Czemu więc kolejny blog, skoro tak usilnie unikam internetowej ekspiacji? Bo może jest odwrotnie? Bo czuję, że marnuję życie, nie robiąc nic. A tak robić będę coś, nawet jeśli takich miejsc jak to jest miliony. Będę jedną z miliona robiących coś, a nie jedna z milionów nie robiących nic.

Mój mąż, namawiając mnie do stworzenia tego miejsca, powiedział, że warto spisać me przemyślenia. Ostatnim razem, jak ktoś powiedział mi o sobie podobne zdanie - "mój mąż uważa, że mówię mądrzę, więc zaczęłam to spisywać" - w duchu skręcałam się ze śmiechu przez dobry miesiąc. Więc jeśli ktokolwiek to czyta - zapraszam do śmiechu. Może to, co tu napisze będzie tylko tego warte. A może... zobaczymy.

Muszę poskładać myśli w głowie. A na razie - piosenka, która chodziła za mną przez dłuższy czas po koncercie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz