środa, 17 sierpnia 2011

Do kogo właściwie kierowane są akcje społeczne?

Był taki okres, kiedy intensywnie zapisywałam się na listy mailingowe organizacji pozarządowych. Chyba w ten sposób próbowałam uśmierzyć swoje wyrzuty sumienia, które mówiły, że nic dobrego nie robię. Więc - chociaż o tym, co robią inni czytałam. I w razie czego, podpisywałam przysyłane petycje. Sumienie było zadowolone, ja się nie napracowałam - wszyscy byli szczęścili. 

O tym ciekawym - racjonalizującym okresie przypomniały mi wczoraj dwa wydarzenia. Pierwsze z nich było mailem, który odebrałam z poranną pocztą. Odezwał się do mnie już od dawna zapomniany Greenpeace, wspierający akcję dziennikarza GW Adama Wajraka, "CzysteWajractwo.pl". W skrócie chodzi o to, że w Sejmie leży projekt obywatelski zakładający możliwość zakładania nowych parków narodowych i odcięcie ich od wpływów politycznych. Bo przyroda jest naszym największym skarbem, niezależnie od barw politycznych. 

Drugie wydarzenie wiąże się z rozmową, która została przeprowadzona w programie "Zapraszamy do Trójki -popołudnie". Rozmawiał prowadzący Robert Kantereit z Marią Czubaszek, a powodem spotkania była akcja "Nie porzucaj". Pani Maria opowiadała o swojej miłości do zwierząt i bezduszności co niektórych, którzy brzydkiego kundelka, nie pasującego do ich obecnego stanu majątkowego, zamienili na dwa jamniki. Każdy kto słuchał tej rozmowy i jest wrażliwy na los zwierząt, czuł ucisk w żołądku i złość na tych, którzy stali się powodem zorganizowania akcji.

I tu dochodzimy do sedna sprawy - do kogo właściwie kierowane są akcje społeczne? 
Zacznijmy najpierw od platform na których pojawia się temat istotny społecznie - na ogół są to łamy gazet, zarówno dzienniki, jak i tygodniki, miesięczniki itp., które podejmują tematy trudniejsze niż lądowanie ufo na polu wójta Zbycha. Są to radia, które przeznaczają swój czas na publicystykę, wywiady, a nie tylko puszczanie najnowszych hitów z wytwórni X, bo z tą akurat podpisaliśmy umowę. Są to programy telewizyjne, emitowane późno w nocy lub na kanałach nie oglądanych przez wielu (chociaż chwalebnym wyjątkiem jest program "Uwaga" na TVN, który dotąd posądzałam o wyłącznie tabloidalno-plotkarski charakter - o innych podobnych programach się nie wypowiadam, bo nawet nie wiem jak się nazywają - nigdy ich nie oglądałam). Właśnie - czy już na samym początku "akcja" nie strzela sobie w stopę, skupiając się na tych, którzy i tak w większości są świadomi problemu? A może chodzi o przekaz - im bardziej ludzie dobrze wykształceni są uwrażliwiani na pewne sytuacje, tym łatwiej komunikat "zejdzie w dół". Bo nie od dziś wiadomo, że biedniejsi i prostsi ludzie zawsze zapatrywali się w elitę. No właśnie, czy i dzisiaj tak jest? Bo ja wątpię - owszem elity są wzorem do naśladowania, ale ostatnio mam wrażenie że chyba tylko pod kątem sposobu ubierania. Jako przykład podam zdarzenie z mojego życia. Pracując w niedużym mieście, na stanowisku urzędniczym, próbowałam namówić moje koleżanki do pójścia na jakieś wybory. Podpierałam się jedną z akcji społecznych zachęcających do głosowania. Spotkałam się murem niechęci, złości i oburzenia, że próbuje im coś narzucić, na co nie mają ochoty. A większość z moich koleżanek miała wyższe wykształcenie. Więc powinny być świadoma ważności wydarzenia.

Żeby nikt nie powiedział, że zaprzeczam samej sobie - nie powiedziałam, że dobre wykształcenie równa się wyższe wykształcenie. Chodzi o pewną refleksję, którą coraz trudniej zdobyć, zwłaszcza na wyższych uczelniach, obojętnie czy państwowych czy prywatnych, kiedy ilość nie zamienia się w jakość. Ale o tym będę chciała napisać kiedy indziej. Refleksję, którą wyrabia się własną praca, studiami - czytaniem poważniejszej literatury i gazet, słuchaniem piosenek z treścią, a nie samym "sialala", słuchaniem radia, w którym próbują coś powiedzieć, oglądaniem filmów, seriali, programów nie tylko odmóżdżających. Kiedy się tę refleksję zdobędzie, łatwiej człowiek otwiera się na problemy świata i właśnie na akcje społeczne. Tylko kiedy już to wie, ma poczucie frustracji, bo Ci których ona dotyczy, są na nią często głusi.

Dla zainteresowanych:
Strona akcji "Nie porzucaj" - niech hasło z listu do Małego księcia przemówi, do tych którzy niewrażliwi są na los domowych zwierząt - mnie to zdanie cały czas porusza.
Strona akcji "CzysteWajractwo.pl" - warto obudzić susły ze snu.
Strona programu Uwaga TVN, dotycząca akcji "Zwierzęta są jak ludzie, czują" i suplement - powiązany z treścią emitowanych programów - informacja o próbie uchwalenia przepisów ułatwiających karanie osób znęcających się nad zwierzętami.

ps. O pierwszej akcji poinformowałam tylko osoby, o których wiedziałam, że się nią interesują. I one się do niej przyłączyły.

Na koniec - coś na ukojenie nerwów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz